Twórczy GPS, czyli jak się odnaleźć

Prawdopodobnie czytając tytuł dzisiejszego wpisu spodziewacie się czegoś innego. Może coś w stylu jak odnaleźć twórczą wenę? A tu nic z tego, będzie bardzo banalnie, chociaż na upartego można podciągnąć to pod pytanie, którą artystyczną drogę wybrać. Tylko na upartego, bo rzeczywistość bywa zazwyczaj  inna. 

Lubię malować, rysować, kleić, lepić, formować... jednym słowem tworzyć. Myślę, że każda artystyczna dusza próbuje różnych technik i form plastycznych, najczęściej nie pozostając przy jednej. Jeśli te próby i podejścia trwają już jakieś czterdzieści lat, to czy się chce, czy nie, zapełniają się szafy, szuflady, piwnice, strychy i temu podobne. Nawet jeśli większość została rozdana czy sprzedana, zawsze sporo zostaje. I gdy przychodzi taki moment, kiedy mówisz - wiem, że to mam, tylko nie wiem gdzie schowałam - bez GPS-a nie da rady. Tylko, że takich jeszcze nie ma, a szkoda. Może chociaż mapa? 

Wyposażenie mojego pokoju/pracowni w coraz większym stopniu zapełniane jest efektami radosnej twórczości. Przybywa makulatury i w sumie cieszę się, że już nie maluję olejami, bo na prawdę nie wiem gdzie bym to robiła. Jednak papier też zajmuje miejsce. Teraz zaczyna to wyglądać tak, że połowę miejsca zajmują rysunki, zakładki, tangle, karty ATC, dzienniki i co tam jeszcze robię, reszta szaf to składnica.... a o tym nie warto pisać. Na ciuchy miejsca już brakuje, ale to akurat nie problem, skoro przez pandemię chodzę w domu po domowemu, a jeśli już gdzieś idę, zazwyczaj do lekarza, wystarcza jeden dyżurny zestaw, na każdą porę roku. 

Wygląda na to, że powinnam trochę ograniczyć tę radosną twórczość bo faktycznie nie odnajdę sama siebie. Może i dobrze wyjdę na tym ograniczaniu bo idzie wiosna i dobrze będzie częściej nos z domu wystawiać. Bardzo mnie cieszy nadchodzące ciepełko (byle nie upały) i możliwość komfortowej jazdy skuterem. Komfortowej na wybranych trasach, bo w wielu miejscach o chodnikowym komforcie trudno mówić. 

I co z tą twórczością, bo przecież o tym miałam pisać. Ano nic. Robię co lubię, ostatnio częściej sięgając po cyfrowy pędzel. Sztuka cyfrowa ma to do siebie, że łatwo się ją przechowuje. Nie trzeba z niej wycierać kurzu, nie zajmuje szuflad czy szaf. Masa prac mieści się na niewielkiej karcie pamięci i zawsze gotowa jest do wydruku. Tu polecam bardziej profesjonalny wydruk niż domowa atramentówka, a może nawet wydruki na płótnie.  

Poza tym, i może to akurat jest najważniejsze, coś nowego czy innego, warte jest zachodu. Niedawno czytałam książkę "Tylko szeptem" autorstwa Roberta Kornackiego i Lidii Liszewskiej, która specjalnie mnie nie zachwyciła, ale pamiętam jedno, bardzo mądre zdanie: "...próbowanie czegoś nowego powinno się przepisywać na receptę zamiast psychotropów." To prawda i moim zdaniem w wielu przypadkach może faktycznie pomóc. 


Efekty tych twórczych zabaw bywają całkiem ciekawe, co widać w dzisiejszym wpisie. Bardzo niechętnie dodaję na nich coś w rodzaju znaku wodnego, ale znam realia. Nawet zmniejszenie formatu i pogorszenie jakości grafiki to często zbyt mało. 

Zabawa cyfrowym pędzlem lub innymi e-narzędziami, to całkiem przyjemne zajęcie, wiele możliwości. Nawet dno plastikowej butelki można przedstawić nieco inaczej...

Przed i po...


To przykład na to, że nawet siedząc w domu można znaleźć ciekawe obiekty do fotografowania. Takie zwykłe, codzienne. Kawa też dla niektórych to codzienność, choć tu trochę inaczej. 

A może to jednak herbata? To tylko parę przykładów, ale na pewno powstanie więcej, zresztą nie jest to mój pierwszy, cyfrowy zryw. 

A skoro jestem przy sztuce cyfrowej, warto wspomnieć o kolażach. Jakoś tak się składało, że były mi dalsze, choć kleić zawsze lubiłam. Kolaże cyfrowe to też ciekawa opcja, dlatego i tu będę próbować swoich sił. I kto wie czy moja cyfrowa zabawa nie pójdzie bardziej właśnie w tym kierunku. 

Generalnie kolaże, obojętnie papierowe czy cyfrowe, czasem łatwiej pozwalają wyrazić kreatywny umysł artysty. Hmm... nie wiem czy dobrze to określiłam?  Tak na prawdę artysta może wyrazić się w dowolny sposób, ale różnie może być z odbiorem. Czy kolaże są łatwiejsze w odbiorze? Dobre pytanie, które pozostawiam bez odpowiedzi. 

Wiele zależy od stanu umysłu, zarówno artysty, jak i odbiorcy, ale to już temat na oddzielny wpis. 

Stan umysłu

Ulotne myśli

Prawdopodobnie nie wszystkie moje prace cyfrowe będą pojawiać się na blogu, ale zawsze można je obejrzeć w galerii Flickr. Link do zestawienia wszystkich  moich galerii jest oczywiście w górnym menu. 

Tak, sztuka cyfrowa to zdecydowanie dobry wybór przy ograniczonym miejscu. Poza tym coś innego niż papier, cienkopisy i herbaciane torebki. Mimo wszystko chcę pozostać jeszcze zarówno przy Zentangle, jak i innych technikach. Przynajmniej w ramach ćwiczeń ręki, albo zdecydowanie więcej. Sporo zależy od mojej sprawności. 



Komentarze

  1. Ja jestem, jak to mówią - "manualna" :))). Owszem, bardzo mi się podobają grafiki cyfrowe, ale sama wolę tworzyć w tradycyjnych technikach, a przy okazji czuć strukturę płótna czy papieru, zapach farby itd. To chyba podobnie jak z czytaniem książek - są entuzjaści e-booków i czytników elektronicznych, a ja wolę szelest kartek, zapach farby drukarskiej, ciężar tomu... Niby efekt ten sam (namalowany obraz, przeczytana książka), ale sam proces zupełnie inny.
    Bardzo ciekawe grafiki stworzyłaś, Danusiu, fajna zabawa z tym przekształcaniem form i kolorów (dno butelki), a najbardziej podobają mi się te dwa ostatnie kolaże :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu za miłe słowa. Wiesz jak to jest, chciałoby się, ale... niestety życie czasem nas ogranicza i już nie wszystko jest możliwe. Niestety czuję pogorszenie sprawności manualnej i pewnie jest to szukanie zastępnika. ;) Mimo wszystko nie poddaję się!

      Usuń
    2. Najważniejsze, że znalazłaś sposób na pokonanie tych ograniczeń i nadal czerpiesz przyjemność z tworzenia :). Wielu ludzi poddaje się, nie mogąc robić tego samego, co dotychczas, zamiast szukać innych ścieżek, może jeszcze bardziej fascynujących. Podziwiam Cię za tę nieustającą pasję, którą zarażasz także innych :).

      Usuń
  2. Podoba mi się określenie "cyfrowy pędzel". Twórz i się rozwijaj. Na tym polega życie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie na pewno przydałaby się mapa żebym wiedziała gdzie co schowałam. Tym bardziej, że ja nawet zwykłego biurka z szufladami nie mam. Cyfrowe prace bardzo ciekawe. Podobają mi się bardzo" ulotne myśli" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tyle tych apek robią a tej potrzebnej nie ma. :D

      Usuń
  4. Super, że znalazłaś kolejną formę wyrażania siebie. Kiedyś trochę bawiłam się grafiką, robiłam obrazki na forum i chomika. Pozdrawiam Danusiu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy.
Zapraszam Cię na mój drugi blog Silver60plus też o sztuce.

Sztuce przetrwania...

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania