Magiczne oko w komputerze

Niedawno, podczas rysowania kolejnego oka, zdarzyła mi się mała awaria. Ponieważ nasza kotka była akurat po operacji, musiałam poświęcić jej więcej swojej uwagi. Na brzuchu szwy, na łapie wenflon, było co wyrywać, a kotka sprawnie się z takimi "akcesoriami" potrafi uporać. 

Spędzając więcej czasu w domu sięgnęłam po trochę większy format i zabrałam się za rysowanie. Całkiem dobrze mi się pracowało, z każdą kolejną linią widziałam, że będę zadowlona. Nawet nagrywałam filmik pokazujący kolejne etapy. 

Niestety od czasu do czasu popijałam, jak zawsze podczas rysowania, herbatę. I pewnie już możesz się domyślać o jaką katastrofę chodzi? Tak, dokładnie tak, herbata się wylała. Sama... no może nie całkiem. 

Początkowo chciałam kartkę z rysunkiem wywalić do kosza, ale pomyślałam... a może jednak coś z tego będzie? Jakby trochę bardziej pomalować i zmniejszyć format? Uda się to dobrze, nie uda, też dobrze. Ratowanie poprzez zamalowywanie nie wyszło najlepiej. Widać to na zdjęciu poniżej.

Nie wiem dlaczego tak się uparłam na te poprawki, ale postanowiłam spróbować jeszcze obróbki komputerowej. Zdawałam sobie sprawę z tego, że takie ciągłe poprawki i chęć ulepszenia, do niczego dobrego nie prowadzą, rysunek będzie przepracowany. A ja zmęczona. Kotka akurat na chwilkę zasnęła, więc zabrałam się z obróbkę rysunku.

Pozwolę sobie wstawiać tu dwie cyfrowe wersje. Było ich zdecydowanie więcej, ale nie będę zaśmiecać bloga. 


A dalej to już jakoś tak samo poszło i zrobił się gif. Wygląda na to, że wszystko robiło się samo. :) Animowany obrazek mocno kolorowy, żeby nie było stale w odcieniach szarości. Na pewno można u mnie zauważyć od jakiegoś czasu, więcej kolorów, szczególnie, kiedy jest to neuro sztuka, czyli neuroart. 

Daje po oczach, prawda? ツ

Muszę się sprężyć i zaopatrzyć w nowe pisaki wszelkiego rodzaju, bo jak tego szybko nie zrobię, faktycznie pozostanie mi tylko sztuka cyfrowa. W sumie nie jest to taka zła opcja, to też bardzo przyjemne zajęcie, choć sama jestem zdecydowania bardziej za analogową. Pewnie do czasu, aż "kumpel" nie powie "dość". A co tam, przecież nie będę martwić się na zapas. 

Wszystkiego dobrego, Deni

Komentarze

  1. Dzień dobry.

    WOW. Nie widzę zupełnie żadnych śladów po zalaniu. A oko w każdej wersji po prostu pozytywnie ,,ryję banię" jak to mawiam czasem. Super po prostu wszystko, szczegóły, kolory.

    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) zalanie dobrze zostało ukryte, a prawdę mówiąc nie było takie duże. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy.
Zapraszam Cię na mój drugi blog Silver60plus też o sztuce.

Sztuce przetrwania...

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania