Drzewo herbaciane
Drzewo herbaciane, które chcę dzisiaj Wam pokazać, nie ma nic wspólnego z prawdziwym (Melaleuca alternifolia), z którego otrzymuje się olejek herbaciany. Natomiast Melaleuca alternifolia nie ma nic wspólnego z herbatą. Drzewo, które tu przedstawiam, jak najbardziej powiązane jest z herbatą. Troszkę zawiłe?
Czas na herbatę, jedna w filiżance, druga na małym spodeczku, która w zasadzie jest mocną esencją. Teraz muszę się przyznać, moją ulubioną (do malowania) herbatą jest rooibos, który tak na prawdę herbatą nie jest. Za to efekt i kolor bardzo mi odpowiada.
Listki malowałam dwukrotnie w celu osiągnięcia większej ilości cieniutkich i efektownych krawędzi plamek. Widać to lepiej na powiększeniu:
Efekt końcowy możecie obejrzeć poniżej, choć lepiej widać to w oryginale (format A4), tu musicie zadowolić się obrazkiem pomniejszonym.
Na koniec, tak dla przypomnienia, zapraszam na Instagram, gdzie zawsze pokazuję więcej rysunków (i nie tylko). Jedne są prezentowane już ukończone, inne jeszcze w trakcie pracy. Możecie tam podglądać co aktualnie robię. Bywa, że nic i wcale nie z lenistwa. Stali czytelnicy powód znają, nowi nie muszą, a ja walczę dalej.
Rysunek inspirowany Zentangle - Drzewo herbaciane
Moje drzewko urosło w skromnym miejscu pracy, czyli na biurku, z pomocą cienkopisów Pigma Micron i ulubionego chińskiego pędzla. A farbą była oczywiście herbata, stąd ta nazwa.Najpierw powstał rysunek
Tu uwaga, tusz cienkopisów musi być wodoodporny, a wspomniane gwarantują to i wspaniale się nimi rysuje. Jako podkład bardzo polecam blok akwarelowy Daler Rowney Aqua fine smoth, gdzie określenie "smoth" jest ważne ze względu na gładką fakturę. Gramatura papieru wynosi 300 g/m2, to też duża zaleta. Tak wyglądał rysunek jeszcze w wersji czarno-białej.Czas na herbatę, jedna w filiżance, druga na małym spodeczku, która w zasadzie jest mocną esencją. Teraz muszę się przyznać, moją ulubioną (do malowania) herbatą jest rooibos, który tak na prawdę herbatą nie jest. Za to efekt i kolor bardzo mi odpowiada.
Listki malowałam dwukrotnie w celu osiągnięcia większej ilości cieniutkich i efektownych krawędzi plamek. Widać to lepiej na powiększeniu:
Efekt końcowy możecie obejrzeć poniżej, choć lepiej widać to w oryginale (format A4), tu musicie zadowolić się obrazkiem pomniejszonym.
Na koniec, tak dla przypomnienia, zapraszam na Instagram, gdzie zawsze pokazuję więcej rysunków (i nie tylko). Jedne są prezentowane już ukończone, inne jeszcze w trakcie pracy. Możecie tam podglądać co aktualnie robię. Bywa, że nic i wcale nie z lenistwa. Stali czytelnicy powód znają, nowi nie muszą, a ja walczę dalej.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz.ツ
Mam nadzieję, że mój wpis był pomocny. Jeśli Twój komentarz będzie wymagał odpowiedzi, postaram się to zrobić jak najszybciej. A może chcesz poczytać coś innego? Na blogu jest cała masa materiałów.