Z miłości do herbaty

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami… (a dokładniej w Chinach), pewien pan (czytaj mąż), kupił u Chińczyka herbaty. Kiedy przywiózł je do domu byłam nieco zaskoczona. Cóż to za cuda, jakieś pierścionki, kulki? 

Kupił, między innymi, herbatę jaśminową, skomentowałam… fuuuuj! No cóż, wcześniej znałam tylko herbaty jaśminowe sprzedawane w Polsce, zazwyczaj okropne. Ta była zupełnie inna. I tak to się zaczęło.

Herbata może smakować inaczej, ciekawiej

Zaczęły się poszukiwania czegoś lepszego niż oferował supersam, bądź sklep Społem. Niestety w tamtych czasach nie było jeszcze specjalistycznych sklepów, o internetowych nie wspominając. Powolutku poznawaliśmy nowe smaki, wciągali w nowy temat, pokochaliśmy herbatę. Przybywały nowe akcesoria, aż w końcu powstała strona internetowa, która z czasem, po wielu przeprowadzkach, przekształciła się w obecny blog, typowo pasjonacki, w którym dość mocno dominował, i chyba jeszcze dominuje, temat herbaciany.

Kiedyś, z filiżanką w ręce, zastanawiałam się – czy nie spróbować wykorzystać tego doskonałego napoju do innego celu? Jak zapewne pamiętacie, zaczęłam interesować się Zentangle (zawsze lubiłam malować i rysować), technika prosta i przede wszystkim relaksująca. Później powstawały pierwsze prace inspirowane Zentangle, dość często o tematyce herbacianej. Jeszcze później, zaczęłam malować rysunki przy pomocy esencji herbacianej. Efekt spodobał mi się, zaczęło wciągać na dobre.

Herbata prawdopodobnie zostanie na blogu na zawsze, nie wiem czy z czasem nie wymyślę czegoś innego. Póki co, pozostaję przy rysowaniu, mogę robić to godzinami! Oczywiście z dobrą herbatą w pobliżu.

Dzisiaj pokażę Wam kolejne prace, czyli drugi  już tryptyk herbaciany. Ocenę zostawiam Wam.



 A tak wyglądają prace w przykładowej oprawie. Polecam zastosowanie passe-partout.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania