Kolibrem przez Gliwice

Od niedawna jestem posiadaczką niewielkiego skutera "Colibri", dla seniorów, bądź osób z niepełnosprawnością. Ponieważ zaliczam się do obydwu grup, rozwiązanie, a właściwie udogodnienie, jest idealne. Tak bardzo spodobał mi się ten sposób poruszania, że chyba pokuszę się w najbliższym czasie napisać o nim więcej. Póki co, pisząc krótko i zwięźle... polecam! 

Wszystko byłoby pięknie, byłaby radość z możliwości spokojnego dotarcia do różnych miejsc w mieście, gdyby nie samo miasto Gliwice, w którym mieszkam od urodzenia. Teraz, kiedy zmuszona jestem korzystać ze skutera, patrzę na ulice i chodniki miasta zupełnie inaczej. Sami powiedzcie, czy będąc w pełni sprawni i idąc  przez miasto zwracacie uwagę na wysokość krawężników? Podejrzewam, że nie i znam to z autopsji. Obawiam się niestety, że podobnie nie zwracają na to uwagi (a przynajmniej nie zawsze) projektanci i władze miasta. Według mnie każda, nawet mała inwestycja, powinna być konsultowana z kompetentną osobą, dobrze orientującą się w problemach niepełnosprawnych, starszych, czy nawet mam z wózkami. Czy tak jest, nie wiem.

Prawdą jest, że nowe inwestycje najczęściej (bywaj fuszerki) są dobrze dostosowane dla osób mających problem z poruszaniem się. Jednak miasto to nie tylko nowe inwestycje, nowe miejsca. I tu pojawiają się problemy.

Pierwszy z nich to oczywiście zbyt wysokie krawężniki. Elektryczny skuter, którym dysponuję, jest w stanie najechać na przeszkodę o maksymalnej wysokości 4 cm. Daje radę, choć do przyjemności to nie należy. Niedawno jechałam jedną z głównych ulic Gliwic i chciałam przejechać na drugą stronę ulicy. Na oko oceniłam, że wjeżdżając na chodnik dam radę. Przeliczyłam się i zwyczajnie utknęłam przy krawężniku. Światło zrobiło się czerwono a ja przymierzałam się do odwrotu, oczywiście jezdnią. Na szczęście z samochodu stojącego przed przejściem wyszedł uczynny kierowca i wtaszczył (z trudem) mój skuter na chodnik. Ufff... jeden problem rozwiązany.


Jeżdżąc po mieście, zarówno w centrum, jak i na peryferiach, zdarzają się właśnie takie progi nie do przebycia, ale to oczywiście nie wszystko. Kolejną bolączką jest stan chodników. Nawet w samym centrum Gliwic bywają w fatalnym stanie. Nie mówiąc o peryferiach, gdzie przykładem może być ulica Pszczyńska. 

Szkoda drzewa, ale chodnik dobrze byłoby poprawić.


Ja dziurę widzę i omijam, ale niewidomy?

A skoro o chodnikach mowa... Tak modne są od pewnego czasu bruki. Nie wiem jak w innych miastach, ale w Gliwicach brukuje się wszędzie i wszystko. Chociaż nie, można znaleźć miejsca, gdzie chodnik bardzo ładnie wygląda i jedzie się po nim bardzo dobrze. Przykładem w Gliwicach może być fragment Zwycięstwa prowadzący do Rynku. Czyli da się. 

Swego czasu na stronie niepelnosprawni.pl opublikowany został tak zwany "Alfabet systemu". Pod literką "B" czytamy:

"Swego rodzaju symbol rozziewu między estetyką a użytecznością. Kostka brukowa, owszem, wygląda ładnie, reprezentacyjnie. Mało jednak kto bierze pod uwagę, że dla osób z niepełnosprawnością, zwłaszcza ruchową, ale i ludzi starszych, rodziców z dziećmi w wózkach czy choćby... pań w szpilkach, taka nawierzchnia jest po prostu niekomfortowa. Jeśli tylko mogą, unikają jej, co w gruncie rzeczy stawia pod znakiem zapytania sens kładzenia takiej kostki. Czy ma tylko leżeć i ładnie wyglądać, bo mało kto chce i może po niej chodzić? A to przecież kosztowna inwestycja na długie lata. Takich absurdów jest w Polsce więcej. Chce się wierzyć, że są one jedynie efektem bezmyślności."

Jest to problem powszechny i nie tylko Gliwice brukiem stoją. 

Skoro już przebrnęłam przez krawężniki i chodniki, czas na zakupy. Tu mam mniejsze doświadczenie, ale z czasem pewnie nadrobię. A przynajmniej taką mam nadzieję. Kiedy wybrałam się na rekonesans po centrum Gliwic, doszłam do wniosku, że wjadę przy okazji do Rossmanna na Zwycięstwa. Niestety nie udało mi się. Teoretycznie mogłam zostawić skuter i wejść, bo przecież jeszcze trochę chodzę. Jednak ryzyko utraty pojazdu, który całkiem sporo kosztował, było zbyt duże. Zabezpieczenie skutera przed kradzieżą jest niemożliwe. 

W przypadku sklepów czy lokali gastronomicznych trudno oczywiście winić miasto. Tu znowu odzywa się zupełny brak wyobraźni lub... olewanie sprawnych nieco inaczej. A bycie "innym" w tym kraju... no cóż, różnie może być. 

Podsumowując, nie jest łatwo. W wielu miejscach lepszym rozwiązaniem byłby pojazd nieco bardziej terenowy niż skuter z stosunkowo małymi kołami i bez dodatkowej amortyzacji. Na temat samego skutera postaram się za jakiś czas napisać więcej. Jeśli macie w rodzinie kogoś, kto ma problemy z poruszaniem się, nie zamykajcie go w czterech ścianach! Nawet jeśli będzie musiał poruszać się po dziurawych chodnikach lub brukach typu "kocie łby".


Komentarze

  1. Danusiu, piękny pojazd, gratuluję! Mimo tych problemów na pewno jest to spore ułatwienie w przemieszczaniu się, no i naprawdę ładnie się ten Twój Koliberek prezentuje :).
    Moda na bruki z "szarpanej" kostki granitowej doprowadza mnie do szału. Jestem sprawna ruchowo i nawet dużo chodzę, bo lubię, ale szerokim łukiem omijam starówkę mojego miasta, gdzie położono takie celowo koślawe kosteczki z granitu, bo niby miało to nawiązywać do zabytkowego charakteru okolicy. Chyba wszyscy mieszkańcy przeklinają to cudo, bo chodzenie po tym dziadostwie na przykład w lekkim obuwiu z cienką podeszwą jest katorgą, a w szpilkach w ogóle się nie da przejść, bo albo obcas utknie w szczelinie, albo nogę się zwichnie. Fama głosi, że producent kostki dogadał się z władzą, żeby jakoś upchnąć te odpady granitowe. Jeśli chodzi o obiekty usługowe, to wydaje mi się, że przy staraniu o pozwolenie na budowę trzeba mieć zaprojektowane dojazdy dla niepełnosprawnych. Ale potem pewnie niekoniecznie jest to zrealizowane. Na projekcie jest bez progów, a potem wykonawca mówi, że "tak wyszło", bo inaczej się nie dało. I nikt już tego nie egzekwuje...
    Życzę Ci samych równych dróg i życzliwych kierowców :). I dużo przyjemności z przejażdżek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Małgosiu ja sama też mocno zastanawiam się czy fakt brukowania wszystkiego nie ma związku z jakimiś powiązaniami? Jakby nie patrzeć chyba wszędzie są układy i układziki. U nas dużo się inwestuje bo podobno miast bogate, ale czy zawsze rozsądnie i ku ogólnemu zadowoleniu mieszkańców? No i według mnie (i nie tylko) dobrze byłoby najpierw naprawić to, co w rozsypce.

      Usuń
  2. Ciekawy pojazd i bardzo pomocny :)
    Bruk,brukowi nie równy. Mogą być ładne i równe chodniki z płyt brukowych lub kostki brukowej z betonu( tani ) jak i granitu(bardzo drogi) ale też i tak zwane "kocie łby" które wyglądają jak żywcem wyjęte z XIX wieku. A chodzić po takim podłożu to nawet komuś zupełnie zdrowemu wcale nie jest wygodnie. Dlaczego teraz taka moda trwa to nie wiem. Dziś byłam w Łęczycy i tam cały Stary Rynek wyłożony taką kostką. Niby ładnie, czysto, kamienice odnowione dookoła ale z drugiej strony , cztery drzewa na krzyż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, problem z drzewami to kolejna ogólna bolączka. Są już kraje i miasta, które poszły po rozum do głowy i starają się to zmienić, ale u nas pewnie długo jeszcze na to czekać.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy.
Zapraszam Cię na mój drugi blog Silver60plus też o sztuce.

Sztuce przetrwania...

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania