Junk journal - śmieciowy dziennik

Na blogu wspominałam już o śmieciowym notesie, a dzisiaj postanowiłam temat zgłębić nieco szerzej, bo moim zdaniem warto. Trochę na ten temat czytałam, oglądałam przykłady, odkrywałam ciekawych twórców... generalnie utonęłam w dziennikowych "wodach" i nie wiem czy znajdę kamizelkę ratunkową.  

Właściwie po co mi kamizelka? Przecież artystyczne dzienniki mają, czy mogą mieć, wiele wspólnego z Zentangle. Rysowanie powtarzalnych wzorów to nie tylko twórcza uważność, rysunkowy relaks, ale i bardzo dekoracyjne elementy, nadające oryginalny styl... kartom dziennika. A ponieważ Zentangle, w wersji podstawowej, jest stosunkowo prostym zadaniem, prawie każdy może to wykorzystać. 

Kiedyś zetknęłam się z pytaniami, ale po co to rysować, zapełniać kolejne male kartoniki? Co z tym robić, do czego mi się to przyda? Nie szkoda na to czasu? Gdybym chciała na to wszystko teraz odpowiedzieć, musiałabym zmienić tytuł wpisu. Robić tego nie będę, czyli pytania  pozostawiam bez odpowiedzi. Jedyne o czym wspomnę, to właśnie możliwość wykorzystania rysunków Zentangle jako elementów dekoracyjnych w dziennikach, pamiętnikach, notesach. Obawiam się tylko, że ktoś zadający powyższe pytania i tak nie będzie jakiegoś tam pamiętnika prowadził. ;) Po prostu, nie wszyscy potrafią to zrozumieć, a tłumaczenie na ogół nie ma sensu. 

Co to jest junk journal? 

Junk journal to po prostu śmieciowy dziennik. Czyli co, zbieramy śmieci?? Oczywiście! A może trochę inaczej, nie wyrzucamy czegoś, co nada się do naszego notesu. To swego rodzaju album, sposób gromadzenia i zapisywania wspomnień, myśli, pomysłów i inspiracji. 

Ręcznie robiony album/notes wykonany z materiałów pochodzących z recyklingu, takich jak czasopism, broszurki, dowolny papier, koperty, opakowania, torby papierowe, mapy, kartki z życzeniami, serwetki, sznurki, saszetki herbaciane i wiele innych. W roli okładek służyć mogą kartony, okładki ze starych, niepotrzebnych książek, a nawet kawałki poniewierającej się po piwnicy sklejki.

Śmieciowy dziennik może spełniać wiele funkcji i tylko od nas zależy jak go wykorzystamy, na co przeznaczymy. Na dobrą sprawę można założyć taki dziennik nie planując z góry jego przeznaczenia. Po prostu tworzyć na bieżąco i z czasem przekonać się co nam z tego wyszło. To bardzo ciekawa opcja.

Główną zasadą tworzenia śmieciowego dziennika powinny być oczywiście... śmieci. Tylko, że tak nie jest. Ileż to razy, przeglądając blogi z opisami "junk journali", trafiałam na propozycję zakupu ozdobnych elementów do dekorowania stron! Jak widzę na jakimś blogu tekst - "Odwiedź stronę XYZ na Etsy, aby znaleźć piękne materiały do wydrukowania do swojego Junk Journal" - to od razu włącza mi się czerwone światełko - tu liczy się tylko na zarobek. Cóż to za śmieciowy dziennik, do którego trzeba kupić dodatki, w dodatku dość drogie?? To jest wielkie nieporozumienie, a jeśli nie wiadomo o co chodzi... sami wiecie. Swoją drogą czego to ludzie nie sprzedają (i mają nabywców), na przykład 10 bibułek z saszetek po herbacie za jedyne 8 złotych.

Dlatego sztywne trzymanie się formy, czy nazywanie jednym z konkretnych dzienników, trochę mija się z celem. Wprowadza niepotrzebnie w błąd. Sama tworząc dzienniko-kalendarz postanowiłam niczego nie kupować, korzystać z tego, co jest w domu. No ale drukarka stoi, nie kupowałam jej na potrzeby dziennika. Jednak jeśli wydrukuję coś do śmieciowego albumu, to to już będzie coś nowego. Dlatego moje kalendarzowe wyzwanie nie jest zaliczane w stu procentach do śmieciowego. 

Kilka pomysłów na wykorzystanie dziennika z resztek

Tego typu notes można wykorzystać do prowadzenia codziennych zapisków, czyli klasycznego dziennika codziennych spraw. I tu, jako powiedzmy ozdobne elementy, mogą pojawić się takie "śmieci" jak etykiety zakupionych produktów, paragony, zużyta saszetka herbaciana przypominająca udanym o spotkaniu z przyjaciółką. 

Pamiątkowy album to kolejny, bardzo ciekawy pomysł. Co upamiętniać? Wakacyjny wyjazd w niezwykłe miejsce, pierwszych osiemnaście lat dziecka, przyjęcie weselne, czy wreszcie osobę, którą kochałaś, ale niestety odeszła. 

Junk journal jako prezent. Świetny pomysł, ale trzeba pamiętać, aby jego przygotowaniem zająć się dużo wcześniej. Przykładem może tu być album z okazji rocznicy ślubu, przygotowany przez dzieci lub innego członka rodziny. Na pewno będzie tu sporo zdjęć, ale istotne są dodatki, oczywiście "śmieciowe". W tym przypadku trzymanie się "resztkowych" zasad jest wyjątkowo trudne, dlatego może lepiej tego typu prezent nazywać po prostu pamiątkowym albumem. 

Dziennik artystyczny - czyli wyrażanie swoich emocji i myśli za pomocą obrazu. Nie ma mowy o arcydziełach, to twoje miejsce do twórczych eksperymentów, a przede wszystkim zabawy. Nie musi być ładny, musi być Twój. Widzieliście karty z artystycznego dziennika Fridy Kahlo? Ja niestety nie posiadam, ale widziałam kilka przykładów w necie i chętnie obejrzałabym całość.

Karta z dziennika Fridy - zdjęcie i opis na stronie LubimyCzytać

Kolejny pomysł wykorzystania śmieciowego dziennika, który mi osobiście bardzo się podoba, to notes tematyczny. Na moim biurku już powstaje, a będzie poświęcony... nie, nie Zentangle, tylko herbacie. Jego okładkę widać poniżej, a poszczególne karty pojawią się z czasem. Zaglądajcie na Instagram, tam wszystko pokazuję wcześniej! 

 I jeszcze kadr z Instagrama. 

Co jeszcze? Możesz stworzyć album dotyczący Twojego ogrodu. Będziesz wklejać zasuszone rośliny, opisywać je, czyli będą strony typu zielnik. Z tych bardziej śmieciowych - pojawią się puste opakowania po nowych nasionach. Kilka stron przeznacz na ogrodniczy kalendarz. Pamiętaj tylko o jednym, nie kupuj, zbieraj! Oczywiście nasiona kupujesz do ogrodu, do notesu trafia jedynie odpad. 

Lubisz czytać książki? Zrób dziennik z cytatami. Masz tu ogromne możliwości wykorzystania wszelkich "śmieci". 

Jak rozpocząć prowadzenie śmieciowego notesu?

W sposób uporządkowany, konkretnie sprecyzowany (na przykład dla zodiakalnej panny) - wybierz cel czy temat dziennika; zdecyduj się na format i sposób oprawy; ustal częstotliwość tworzenia kolejnych kart, najlepiej w kalendarzu z przypomnieniami; warto ustawić sobie też przypomnienie, aby codziennie przygarnąć jakiś "śmieć" do kolekcji. 

W sposób jak najbardziej naturalny i polecany (wybitnie dla zodiakalnej ryby) - pomyśl sobie - a może założę dziennik? Ok, zakładam, ale nie wiem w czym, o czym, z czym. Jak będę mieć ochotę to coś wkleję, może namaluję, a jak mnie coś napadnie to zrobię kilka stron jednego dnia. Jak mi się znudzi, to odłożę dziennik na półkę i być może za jakiś czas zrobię z niego coś innego, może przerobię go na podkładki pod kubki? Kto to wie? 

Podsumowując - śmieciowy notes nie powinien wiązać się z większymi wydatkami i dlatego jest wart zainteresowania. Jak chcesz wydać kupę kasy, kup sobie gotowy i tylko wklejaj fotki. Tylko nie nazywaj go junk journal. Oczywiście trudno uniknąć pewnych, minimalnych nakładów, jak chociażby papier czy tusz do drukarki, bo chcemy wklejać fotki. Lepiej unikać dokładnego precyzowania formy dziennika, bo to może się "w praniu" zmienić. Najlepiej iść na żywioł. W Twoim dzienniku możesz robić wszystko! I pamiętaj, super materiały - farby, kredki, papiery, notatniki -  które chciałabyś kupić do nowego dziennika, nie są koniecznością. Czy kierowca Aygo musi gorzej jeździć od tego co ma Lamborghini? 



Komentarze

  1. Popieram,popieram:)
    Ja już mam trochę papierów i starych kopert różnej maści.Teraz siedzę i myślę jak to złożyć, aby można było potem coś jeszcze dołożyć w różnym miejscu :) Ja myślę, że mój noteso-dziennik będzie taki trochę miszmaszowy , czyli jak mój cały blog-pąplątany i pomieszany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że taki miszmasz to bardzo dobry pomysł. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy.
Zapraszam Cię na mój drugi blog Silver60plus też o sztuce.

Sztuce przetrwania...

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania