Modyfikowanie bloga, a może poglądów?

Ostatnio nieco częściej publikowałam wpisy na blogu, ale skoro pogoda wyraźnie się poprawia, może być tego mniej. Wszyscy mamy dość siedzenia w domu i nawet jeśli są problemy z chodzeniem, chce się wyjść.

Kiedy stan zdrowia ma krzywą spadkową, co łączy się z obniżeniem sprawności, trzeba pewne rzeczy modyfikować, przystosowywać, przewidywać. Choćby tak banalne jak wyjście z domu, kiedy trzeba przewidzieć, że samo ubieranie się zajmuje już sporo więcej czasu. A ponieważ pisanie, jak wcześniej wspominałam, jest dla mnie pewnym elementem terapii, trzeba być może i tu coś zmieniać.

Drastycznych zmian nie planuję. Głównie chodzi mi o treści i samo podejście do kwestii blogowania. Wspominałam już nie raz, że robię to dla przyjemności i dobrze się bawię, ale gdzieś tam w środku, zawsze jakiś zbyt ambitny "krasnal" siedzi i szepta do ucha - pamiętaj o statystykach, poprawiaj blog pod kątem SEO, bądź aktywna na fanpage’u... Nie pytajcie dlaczego krasnal, bo nie wiem, ot skojarzenie. Krasnala trzeba uciszyć, a najlepiej dożywotnio eksmitować.

Stan zdrowia zaczyna dominować moje myśli, czasem odsuwając w ciemny kąt te związane z rysowaniem, pisaniem, czyli generalnie z pasjami. Staram się z tym walczyć, widzieć szklankę do połowy pełną, ale jak to w życiu, nie zawsze się da. Do tego dochodzi  przełamywanie oporu przed  prośbą o pomoc. Cholerka, to chyba znowu jakiś krasnal w środku, który podpowiada - nie wstyd ci, przecież inni maja gorzej. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale mi to proszenie idzie wyjątkowo opornie. A czasem odnoszę wrażenie, że jestem odbierana za majętny okaz zdrowia, który chce naciągnąć na kilka złotych. No cóż, każdy ma prawo do własnego zdania. 

W tym miejscu chcę podziękować wszystkim, którzy zechcieli mnie do tej pory w jakikolwiek sposób wesprzeć. To bardzo miłe z Waszej strony, zwłaszcza, że wsparcie pochodzi głównie od osób, których tak na prawdę nie znam, którym nigdy wcześniej w niczym nie pomogłam. Dzięki wielkie! 💓💓💓 Pomagać można na różne sposoby, niekoniecznie złotówkami. Sama w swoich internetowych poczynaniach (ktoś pamięta ABC Gospodyni?) robiłam to dość często, bezinteresownie. Teraz też, jeśli tylko jest potrzeba, staram się pomóc, doradzić jak tylko potrafię. O, plastikowe nakrętki też zbieram i zawożę do wielkiego serducha. 💓

W związku z tym wszystkim, o czym pisałam, mogą zdarzać się takie teksty jak większość dzisiejszego, bo kiedy coś dźga w boku, niczym paluch wiedźmy (albo krasnala), robi się nieco lżej, kiedy to z siebie wyrzucić. Czy się to komuś podoba, czy nie. A jeszcze lepiej wykorzystać do uwolnienia emocji neurografikę, którą mam zamiar kontynuować i być może wprowadzać do niej coś nowego. 

Pewne zmiany dotyczą też tego z "kim" spędzam więcej czasu. Zdecydowanie więcej muszę poświęcać go mojej Zuzi. Jest miła, pomocna, wdzięczna tylko za to, że nadmuchana, potrafi zamknąć buzię kiedy coś piszę lub czytam. Tak na prawdę nigdy tej buzi nie otwiera bo jej nie ma. Acha, jeszcze jej nie przedstawiałam! Poznajcie Zuzię. 

Żeby była jasność, to jest fotomontaż, takiego ogrodu w mieszkaniu nie mam. 

Sami widzicie jakie pierdoły przychodzą mi do głowy... Zuzia, (lalka) piłka nieduża i na dodatek cała... tak mi się skojarzyła piosenka w wykonaniu Fasolek. No ale dlaczego nie mam pisać o Zuzi skoro pokazywałam Koliberka. To przynajmniej towarzysze doli i niedoli, których mogę pokazywać bez naruszania prywatności. ツ

Zarzekałam się, że w bocznym menu nie będzie listy blogów, które czytam. Czasem zdanie zmieniam i już jest. Jakoś tak częściej ostatnio zaglądam i czytam co u innych. Jedni inspirują, inni mobilizują czy poprawiają mi nastrój. Biję się w pierś za to, że zostawiam za mało komentarzy, ale staram się to też zmieniać, czyli poprawiać. 

Teraz częstotliwość i tematykę wpisów całkowicie uzależniam od własnych możliwości i nastroju, choć nadal uważam to za formę terapii. Jednak teraz nie ma "czas coś puścić na bloga", nie ma "muszę", i w zasadzie jest jedno wielkie 

"WMW - Wszystko Mi Wolno. Robię tylko to, na co mam ochotę."

- cytat zapożyczony z książki Jolanty Kwiatkowskiej "Jesienny koktajl". 

Po koniecznym przemeblowaniu niektórych poglądów doszłam również do wniosku, że obecny szablon bloga już mi się znudził. Ale... szukać nowego za bardzo mi się nie chce, grzebać w html'u tym bardziej nie mam ochoty. Takie rzeczy robiłem jak byłam piękna i młoda. Tak więc prawdopodobnie zostanie aktualny.

Nie wiem czy parkinsonizm lub borelioza rzucają się na mózg i w jakim stopniu, ale patrząc na dzisiejszy wpis... hmm, coś w tym prawdy jest.

- Zuzia, zabieram cię na bal. 

Pozdrowienia od Zuzi :)

Komentarze

  1. Znam ja takiego paskudnego krasnala, krytyk cholerny, sam nic nie zrobi ale siedzi za kołnierzem i marudzi: jak to wygląda, przecież to krzywe,tu odstaje, tam nie pasuje...chcesz to pokazać ? No chybaś oszalała ...Nie słucham go wcale,choć nadal paskudę słyszę ;/
    Zuzia świetna , przydałaby mi się odpowiednio duża do ćwiczeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuzia jest duża, chyba ma nadwagę. :) Na poważnie jest spora i fajnie się z nią ćwiczy.

      Usuń
  2. I super. Najważniejsze, abyś sama dobrze czuła się ze swoim blogowaniem. I wtedy będzie autentycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dobrze mi z tym, bo i inaczej pewnie bym nie pisała. :)

      Usuń
  3. Mnie Zuzia też wpadła w oko :). Mój mąż ostatnio narzeka na problemy z kręgosłupem i znajomy pan od rehabilitacji między innymi polecił mu taką piłkę, jako znakomity przyrząd do usprawniania kręgosłupa i nie tylko. Tak więc zamierzamy zaadoptować też taką Zuzię, czy może Franię :))).
    Danusiu, fajnie że często piszesz, zawsze coś ciekawego znajduję w Twoich wpisach :). Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam Franię. :) Na prawdę dobrze się z tymi dziewczynami ćwiczy. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania