Kurs na neurografikę

Korzystam z serwisów społecznościowych dość często, najchętniej zaglądam na Instagram, ale czytam też wpisy na ciekawych blogach. Lubię oglądać co nowego tworzą artyści, udzielający się w tych mediach. Chętnie czytam o ich spostrzeżeniach, artystycznych doświadczeniach, obserwuję ścieżki ich artystycznego rozwoju. Dzisiaj napiszę kilka słów właśnie o tych ścieżkach. 

Dokąd prowadzą twórcze drogi, po dogłębnym zapoznaniu się z metodą Zentangle? 

Oczywiście nie ma tu sztywnej reguły, jednak dość często widuję, że po dłuższym praktykowaniu metody Zentangle, twórcy obierają kurs na neurografikę. Jestem tego dobrym przykładem i nie należę do wyjątków. Dlaczego tak się dzieje? Prawdę mówiąc nie mam konkretnej odpowiedzi, jedynie przypuszczenia. 

Zaczynając przygodę z Zentangle, na ogół zwraca się uwagę na łatwość wykonania rysunków w podstawowej, klasycznej wersji. Nie jest to jednak najważniejsza zaleta, którą zauważamy, bardziej zależy nam na efekcie terapii sztuką. Chodzi nam o poprawienie samopoczucia, przyjemny relaks, wyciszenie myśli, pisząc krótko, o twórczą medytację, rysunkową uważność. Na to bycie "tu i teraz" coraz częściej zwracamy uwagę, fascynują nas takie pojęcia jak uczucie przepływu (flow) a wszystko to prawdopodobnie ze względu na coraz szybsze tempo życia, któremu trudno podołać. 

Zentangle, neurografika czy kolejna ścieżka? 

Osobiście, będąc na emeryturze, nie odczuwam już tak tego pędu, a mimo wszystko lubię usiąść i w spokoju oddać się rysowaniu. Bardziej chodzi mi o twórcze działania niż terapię sztuką, a najlepiej jeśli korzyści są połączone.

Myślę, że nie jestem odosobniona w tym, że po jakimś czasie zaczynam szukać czegoś nowego, innego. I to właśnie obserwuję w mediach, na profilach innych twórców. No bo ileż kwadratowych kartoników można pokryć wzorami Zentangle? Ja ma już... nie wiem ile, ale dwa spore pudełka pełne i jeszcze trochę poza. Hmm... jakieś kilkaset. Tak więc szukamy, poznajemy, ćwiczymy...

Mnie faktycznie droga z Zentangle zaprowadziła do neurografiki. Co prawda po drodze były jeszcze karty ATC, ale to taki przerywnik, mało związany z odczuciami zbliżonymi do twórczej medytacji czy uważności.

Sama neurografika ma wiele wspólnego z naszą psyche, o czym wspominałam już wcześniej. Dzisiaj tematu neurografiki nie drążę dokładniej, bo chodzi mi jedynie o te artystyczne ścieżki. Kręte ścieżki, kolorowe i prowadzące w ciekawe miejsca. Drogowskazy do tych artystycznych dróg rozwoju znajduje się właśnie zaglądając i podglądając innych twórców. Dlatego warto nieco się "uspołeczniać" w tych czasem nielubianych miejscach, choć przymusu nie ma. Jedni kochają Facebooka, inni nienawidzą, a ja uważam, że można wszystko, byle rozsądnie. A o zaletach i wadach rożnych serwisów społecznościowych pisałam na blogu rok temu - Serwisy społecznościowe - uwielbiane i znienawidzone.

Bardziej Zentangle? A czy to ważne?

Neurografika, podobnie jak jeszcze niedawno Zentangle, jest mało znana w naszym kraju. To jednak szybko się zmienia, już pojawiły się odpłatne kursy.

Teraz zastanawiam się dokąd może mnie zaprowadzić kolejna ścieżka? Jeszcze jej nie znalazłam i specjalnie nie szukam. Raczej liczę na to, że to ona znajdzie mnie.

Ciekawych, nowych dróg, Deni



Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) sama jestem ciekawa tej dalszej drogi :) a najważniejsze żeby była.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy.
Zapraszam Cię na mój drugi blog Silver60plus też o sztuce.

Sztuce przetrwania...

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania