Sowy - nowi członkowie rodziny
Pomimo tego, że ostatnio bardziej interesowałam się sztuką cyfrową, sowy nie poszły całkiem w odstawkę. Póki dane jest mi trzymać ołówek w dłoni, mam zamiar je rysować. Zresztą nie tylko sowy. Prawdopodobnie już nie tak często, bo jak pisałam kiedyś tam wcześniej, nie mieszczę się w szafach i szufladach. To znaczy sowy się nie mieszczą. :) Z drugiej jednak strony rysowanie jest pewną formą podtrzymywania sprawności ręki i relaksu, a to chyba warte jest zachodu.
Tłem dzisiejszych sów są strony z mojego artystycznego dziennika. Prowadzę go dość sumiennie i sprawia mi to przyjemność. Tak, najbardziej chyba paćkanie farami, kiedy to zupełnie nie przejmuje się efektem końcowym. Nic nie musi być ładne, staranne, dobrze skomponowane... Nie pokazuję go zbyt często na blogu, podobnie jak kalendarza, ale w ten sposób zachowuję nieco prywatności. Nie jestem zwolenniczką publicznego pokazywania wszystkiego.
W rodzinie Sów pojawili się specjaliści od spraw powiedzmy priorytetowych. Zgodnie z aktualną sytuacją mamy medyka. Jest też reprezentantka społeczeństwa, przypominająca o noszeniu maseczek. I wreszcie artystka, bo przecież sztuka to odstresowywacz, tak wszystkim potrzebny. Odstresowywacz skuteczny zwłaszcza wówczas, kiedy sami podejmujemy działania w tym kierunku. Nieskromnie przypomnę, że metoda Zentangle jest dobrym pomysłem dla większości z nas, nawet bez talentu rysunkowego. Oczywiście mam tu na myśli podstawową, najprostszą wersję Zentangle.
Poznajcie kolejnych członków rodzinki.
Danusiu, jak zwykle przepiękne rysunki, sówki są przeurocze :). Tak sobie pomyślałam, że mogłabyś tworzyć wspaniałe ilustracje do książek dla dzieci (i nie tylko).
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu, póki co robię w dużej ilości zakładki do książek dla wnuka. :)
UsuńUwielbiam wszystko z sowami. Piękne prace.
OdpowiedzUsuńŚliczne sówki. Moją faworytką jest ta w koralach.
OdpowiedzUsuńtestuje
OdpowiedzUsuń