Zmęczenie pandemią - jak sobie radzić

Długo zastanawiałam się od czego zacząć dzisiejszy wpis. I wierz mi, nadal siedzę, wpatrując się w edytor tekstu na komputerze. W głowie mam jako takie pojęcie o tym co chcę napisać, a dalej trudno mi zacząć. Syndrom pustej kartki, albo po prostu, główka już nie tak pracuje. Dlatego dzisiaj trochę nietypowy początek i chyba zaczynam się powoli rozkręcać. 

Myślę, że wiele osób, których nie dotknęło zakażenie Covidem oraz tych, którzy ogólnie czują się zdrowi, dopada czasem zmęczenie. Od pewnego czasu specyficzne, bo chyba można je określić zmęczeniem "nową normalnością"? Ta trudna sytuacja twa już tak długo, że każdy zaczyna odczuwać skutki odmiennej normalności. Sama miewam tego dość. Żeby była jasność, zgadzam się z wszystkimi zaostrzeniami, czasem wręcz uważam, że powinny być drastyczniejsze. Podchodzę do tego na poważnie, ograniczam spotkania do minimum, noszę zawsze maseczkę i to zarówno na ustach jak i nosie, i tak dalej. Ale...

Ale bardzo tęsknię za prawdziwą normalnością! I jeśli będę pisać publicznie, że mam tego dość, że jest mi źle, prawdopodobnie ktoś głośno, a więcej "ktosiów" po cichu, powie, że marudzę. Bo to wstyd, skoro siedzę sobie w domu, nie muszę, przebrana w specjalny kombinezon, stać na pierwszej linii frontu. Nie muszę ciężko pracować po nocach...

Masz podobne odczucia? Nie rób sobie wyrzutów sumienia. Z całą pewnością, podobnie jak ja, doceniasz pracę innych, ale masz też prawo czuć to covidowe zmęczenie. Nawet jeśli niewiele robisz. A może właśnie trzeba zacząć COŚ robić?

W tych wcześniejszych, normalnych czasach, mogliśmy odstresowywać się na wiele różnych sposobów. Były spotkania towarzyskie, wyjścia do restauracji, do kina, na koncerty, do biblioteki... i długo by jeszcze wyliczać. Teraz jest inaczej, zwłaszcza kiedy przestrzega się zaostrzeń. Teraz żyjemy bardziej online, choć nie zawsze jest to takie oczywiste. Zawsze zastanawia mnie dlaczego, kiedy są możliwości, nie wykorzystuje się ich w pełni? Myślę, że w wielu przypadkach, ja stara baba, zawstydziłabym młodszych. Mogłabym tu podać kilka przykładów, ale nie chcę już przeciągać tego wątku. 

Co możesz zrobić aby lepiej radzić sobie ze zmęczeniem "nową normalnością"?

Zacznę nietypowo, bo zaproponuję Ci spacer do lasu. Robi się coraz cieplej i podejrzewam, że bez specjalnej zachęty i tak wszyscy będą starali się nacieszyć nadchodzącą wiosną. To zresztą widać w cieplejsze dni, kiedy w parku na placu zabaw jest masa dzieci i rodziców. No właśnie, czy nie za gęsto? Trudno mi powiedzieć, sama wybieram mniej zaludnione miejsca. Już nie mogę się doczekać, kiedy pojadę na działkę. 

Zatrzymam się jeszcze chwilę w lesie. Warto dowiedzieć się nieco o Shinrin-Yoku, prozdrowotnej praktyce, która powstała w Japonii. Te, tak zwane leśne kąpiele, zyskują nowych miłośników również i u nas. Warto poczytać i dowiedzieć się co mają nam do zaoferowania drzewa, jak i cała przyroda. Niedawno czytałam dwie pozycje książkowe na ten temat, niestety żadnej nie polecam. Mam na oku inną, ale wiąże się to z wyjściem do biblioteki, a ja nie wiem kiedy to zrobię. 

Photo by Michal Vrba

Kolejne moje propozycje to już te związane z rysowaniem. Wiem, wiem, nie każdy potrafi. Ja jednak twierdzę, i zdania nie zmieniłam, że jeśli potrafisz trzymać ołówek w ręce i kreślić nim literki, potrafisz również rysować Zentangle. 

Niech Ci będzie, nie potrafisz rysować, nawet tego całego Zentangle. W takim razie idź do Lidla, czy innego sklepu, kup sobie zestaw farb i pędzel. Weź notes, zeszyt, kawał papieru lub tektury, a nawet pudełko po butach i... maluj! Nie, napiszę inaczej - PAĆKAJ! Nakładaj kolorowe farby, rozmazuj i mieszaj pędzlem do woli. Wiesz, może nawet nie kupuj pędzla? Zamiast niego użyj kawałka tektury, albo zbędnej plastikowej karty. W roli pędzla może też wystąpić kilka patyczków higienicznych, związanych gumką, albo kawałki sznurka przywiązane do patyka. 

To co, paćkamy? 



Zbliżenie z podkreśleniem kolorów. Chciałam, czy nawet potrzebowałam, żywych barw.


Drobna obróbka komputerowa, w celu dopasowania wymiarów. I na ścianę!

Z czym Ci się kojarzy? 

Przyznaję, że tego "na ścianę" nie planowałam. Dopiero w trakcie pisania pomyślałam - dlaczego nie? Takie niby nic, a daje wiele frajdy, uwierz mi. 

Polecam przygotowanie artystycznego dziennika (art journal), który wcale nie musi by piękny. Ma służyć wyrażaniu emocji, czy to poprzez kolory, czy też kształty. Taki dziennik, zwłaszcza kiedy zapisujemy daty, warto zachować i pooglądać kiedyś, na przykład w lepszych czasach. Bo mam nadzieję, że takie nadejdą. 

Jak widać poniżej zupełnie nie przejmuję się efektem końcowym. Mało tego, nie przeszkadza mi to, że farba się trochę posklejała! 

Nieważne jaki sposób stosujesz w celu zmniejszenia stresu i zmęczenia wywołanego aktualną sytuacją. Ważne aby coś robić w tym kierunku i dobrze jeśli udaje się przy tym nie tylko wyciszyć, ale również uwolnić emocje. Być może niektóre wolisz zachować dla siebie, czasem nawet wstydzisz się ich, zresztą zupełnie niepotrzebnie. Pamiętaj, że WSZYSTKIE emocje możesz wyrazić zawszę przy  pomocy sztuki. Wystarczy jeśli zrobisz to intuicyjnie (niekoniecznie artystycznie), w sposób, być może, zrozumiały tylko dla Ciebie. 



Komentarze

  1. Podpisuję się pod Twoim postem ,,wszystkimi kończynami,, :) Niestety jest jedno ale (a nie powinno go być) ...... ja to (prawie)wszystko mam czyli tworzę ile i jak mogę, mam możliwość wyjścia do ogrodu, itp. ale dobija mnie ,,samotność,, (grzeczne siedzenie w domu zaczyna odbijać się na psychice - nie boję się tego powiedzieć ..... za długo to trwa) :( Niestety rokowania na normalność chyba nikłe więc pozostaje zacisnąć zęby i ...... przestawiać się powoli na jedną niewiadomą (nielogiczne ale nie wiemy co nas czeka). Wiesz Danusiu, ja bez cięcia, gięcia, klejenia, wąchania papieru i wszystkiego co ze scrapbookingiem związane już nie potrafię egzystować ... muszę bo inaczej się uduszę :) Chciałam przeprosić za marudzenie ale to są fakty :) Miłego dnia całego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością nie marudzisz, piszesz co czujesz i bardzo dobrze! Choć nie tak dobrze, że to właśnie czujesz. Ja nie raz miałabym ochotę przynajmniej pogadać przez kamerki, ale nie bardzo nawet jest z kim. Bo jak fajna osoba, to ma opory do kamerki czy generalnie komputera. Inna, bardziej obeznana... to znowu jest inna przeszkoda. No to sobie z kotem czasem pogadam i nie wiem kiedy zacznę miauczeć?

      Usuń
  2. Ja mam las za płotem, więc wiem, że takie wycieczki bardzo pomagają dojść do równowagi emocjonalnej w tych dzisiejszych trudnych czasach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania