Neurografika jako forma relaksu

Dzisiaj opowiem Wam jak przypadkiem wpadłam na pojęcie "neurografika" i dlaczego termin mnie zainteresował. Jako osoba, która często myśli rękami, dla której rysowanie jest pewną formą medytacji opartej na uważności, zwracam uwagę na wszystko, co może poprawić mi samopoczucie w ten właśnie sposób. 

Niedawno buszując po Pintereście natknęłam się na pewien rysunek, który wywołał u mnie natychmiastowe skojarzenie. Patrząc na niego powiedziałam do siebie - o tak, to jest coś, czym powinnaś się zainteresować! Przecież, prędzej czy później, nie narysujesz prostej kreski, o kole nie wspominając. Tu należy się Wam wyjaśnienie, że wszystkie linie na wspomnianym rysunku wyglądały jakby artysta był nieźle "wcięty". Jednym słowem falowały na maksa. Czyli coś dla mnie, choć alkoholu nie piję od lat.

I tak od jednego obrazka przeszłam do kolejnych, później trafiły się różne teksty. Pojawiło się pojęcie "neurografika" i ugrzęzłam w temacie, bo chciałam dowiedzieć się więcej. Dość szybko doszłam do wniosku, że ma to coś wspólnego z Zentangle. W zasadzie nie chodzi o sposób rysowania, a bardziej o wpływ na naszą psyche. Równie szybko odkryłam, że tego typu rysunki nie muszą być wykonane ręką pijaka. Bywają proste jak linijka i okrągłe prawie jak od cyrkla.  

Mimo wszystko temat mnie zaciekawił na tyle, żeby szukać informacji dalej i konieczne spróbować jak to działa?

Co to takiego neurografika?

I tu Was mocno zawiodę, bo nie zrobię wykładu na ten temat. Postaram się jedynie w kilku zdaniach nakreślić o co w tym chodzi. Neurografika to metoda artystyczno-terapeutyczna opracowana przez przez Pawła Piskunowa, psychologa, artystę, mistrza Tai Chi, nauczyciela medytacji. Metoda ta w założeniu jest nie tylko formą relaksu, ale również, a może przede wszystkim, ma pomagać radzić sobie z różnymi problemami. Poprzez rysunek docieramy do psychiki by móc pracować ze swoimi wewnętrznymi doświadczeniami. 

Rysunek neurograficzny wykonuje się według pewnego algorytmu, składającego się z sześciu kroków. Nie będę ich w tym wpisie tłumaczyć, ale drugi z nich bardzo mi się spodobał bo... jest w nim przelewanie emocji na papier. 

Ten punkt szczególnie zwrócił moją uwagę, bo wiem, że to działa. Już samo wyrzucenie z siebie tego co gniecie i doskwiera, to dużo. Natomiast czy uda się rozwiązywać problemy poprzez rysowanie? Nie posiadam wiedzy, a tym bardziej doświadczenia, w temacie, aby na to odpowiedzieć. 

Temat interesujący, pogłębiam swoją wiedzę i przy okazji przypominam sobie język rosyjski. ;) Na YT jest sporo filmików, jednak nie w języku polskim. Zapewne do czasu. Jeśli zainteresował Was temat, szukajcie. Ja ograniczam się do minimum. Tylko tyle, aby zasygnalizować coś innego niż Zentangle. Na więcej mnie nie stać, bo zdecydowanie za mało serwujecie mi kawy! ;)

Wracając do tematu. Planowałam jeszcze wspomnieć o potrzebnych materiałach w tej metodzie, ale o czym tu pisać? Papier, mazaki, kredki i wszystko. No chyba, że będzie zapotrzebowanie... i kawa. Same linie nie muszą być takie równiutkie, rysunki mogą coś przedstawiać i nie muszą. Dużo jeszcze mam znaków zapytania bo opisy metody oraz jej interpretacje trochę się różnią, wszystko zależy od źródła. 

Nie pozostaje mi nic innego jak pokazać swoje pierwsze próby. Od razu uprzedzam, że pierwsze dwa nie były rysowane zgodnie z wszystkimi sześcioma krokami. Wtedy jeszcze niewiele o nich wiedziałam.


Trzeci przykład, choć podobny do poprzednich, był jednak rysowany inaczej. Tu kierowałam się zdobytą wiedzą (jeszcze niewielką) na temat algorytmów. 

Pierwsze eksperymenty to w miarę proste linie, łuki, idealne okręgi. Cienkopisy i kredki akwarelowe. Planuję (może się to zmienić) jednak rysunki nieco inne, zapewne mniej idealne, za to z większą dawką własnych emocji. 

Kolejny na dzisiaj przykład jest w stylu tego, o którym wspominałam na początku. Wersja specjalna dla trzęsącej się ręki przy chorobie Parkinsona, albo dla artysty pod wpływem. ;) 

W tym przykładzie linie prowadzi się spontanicznie, zmieniając ich kierunek. Idzie w jedną stronę by sekundę później, zrobić nieoczekiwany zwrot. Linie nakładają się, krzyżują, przecięcia stają się mniej ostre. Podobnie było w kolejnym rysunku, który wcześniej udostępniałam na Instagramie. Tu dodatkowo pojawiły się białe i złote linie. 

Zapewne spróbuję połączenia tej metody z Zentangle, bo mają coś wspólnego. Co prawda tak zwane zmiękczanie, czy zaokrąglanie nieprzyjemnych "rogów", powodujących w nas napięcia, trochę "gryzie" się z wieloma wzorami Zentangle, ale być może coś wymyślę. Co ja zawsze powtarzam? W sztuce zasady są po to, aby je łamać. 

Jeśli macie jakieś sugestie czy pytania, zapraszam do komentarzy. 

Komentarze

  1. Wow, jakie to ciekawe. Nigdy nie słyszałam o neurografice. Mega!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet te "pijane" wersje są fajne :)
    Neurografikę połączyć z zentangle, ciekawy pomysł. Jakby tak nałożyć jedno na drugie, albo jedną stronę kartki zrobić w jednej technice, a drugą w kolejnej a połączyć złotem ...ciekawe co by wyszło . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy.
Zapraszam Cię na mój drugi blog Silver60plus też o sztuce.

Sztuce przetrwania...

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania