Małe płótna duży obraz
Po ostatnich ptasich rysunkach postanowiłam zrobić kolejną serię małych kartoników. Tym razem jednak nie przedstawiają one niczego konkretnego. Plan był na stworzenie ciekawej kompozycji, czegoś w rodzaju mozaiki.
Są osoby, które stojąc przed dużym arkuszem papieru nie potrafią czegokolwiek narysować bądź namalować. Jakby włączała im się jakaś blokada. Jednak kiedy dać im mały kawałek papieru, zaczynają działać. Nie wiem czy to zjawisko ma jakąś naukową nazwę, ale wiem, że coś takiego czasem się zdarza. A może nawet częściej niż czasem?
W takich sytuacjach świetnym rozwiązaniem jest przygotowywanie małych form i ewentualnego łączenia ich w większą całość. Moja propozycja na dzisiaj, to małe kwadraty z rysunkami, malowane klitorią i rooibosem, jako kompozycja na jednym większym arkuszu.
Na małych kartonikach grubego papieru akwarelowego rooibosem i klitorią przygotowałam tło. Każdy mały kwadracik to oddzielne płótno malarskie, które samo w sobie jest wystarczające jako element kompozycji.
Dokładnie w taki sposób można wykorzystać wszystkie drobne, małowymiarowe dzieła sztuki, które często zalegają w pudłach. Nie będę ukrywać, że u mnie właśnie zalegają. A ja i tak rysuję kolejne. Weźmy same tangle. Kiedy ma się ich już sto, albo kilkaset, można z nich wybrać kilka czy nawet kilkanaście, tak żeby ładnie się ze sobą komponowały. Muszę o tym pomyśleć.
Skoro zostawiłam stosik nowych miniaturowych obrazków, postanowiłam zrobić z nich jeszcze jedną książeczkę akordeonową. Ponieważ obrazki nie były ze sobą połączone, trzeba było o tym pomyśleć. W tym celu wykorzystałam zużyte saszetki po herbacie. Pomysł spodobał mi się do tego stopnia, że w planie mam jeszcze inną artystyczną książkę, ale o tym na razie nie piszę bo różnie z moimi planami bywa. No właśnie, czy książeczkę?
Poszczególne mini obrazki łączyłam poszarpanymi paskami z saszetek. I znowu musiałam wypić morze rooibosa.
Całą resztę pokazuję na kolejnych zdjęciach.
Faktycznie można tu mówić o artystycznej książce, zwłaszcza kiedy pojawiły się w niej tylko abstrakcje. Zastanawiam się co ciekawsze, większa kompozycja na ścianę, czy artystyczna książka, którą można schować do szuflady, ale i wyeksponować na półce, kominku itp. Jakie jest Twoje zdanie?
Pozdrawiam, Deni
Danusiu, nie nadążam ostatnio z czytaniem i komentowaniem Twoich nowych wpisów, ale co jakiś czas nadrabiam zaległości, przynajmniej w czytaniu :) - i nieustająco podziwiam Twoją aktywność artystyczną i fantastyczne pomysły!
OdpowiedzUsuńOgromnie mi się podobają dzisiejsze prace, zarówno w formie obrazu, jak i książeczki. Ja jednak zawsze wolę obraz, który jest stale "na widoku", więc nieustannie można go podziwiać. Wersja z podmalowanym tłem jest genialna!
Dziękuję Małgosiu :) za miły komentarz, za to, że jesteś. Sama nie należę do osób, które zawsze komentują wszystko to, co czytają. Na to trzeba masę czasu, więc kiedy czytać, o twórczym działaniu nie wspominając. :)
UsuńDanusiu, to jest świetny obraz, aż nie wiem jak go opisać. Jestem oczarowana, choć jest inny i nie oczywisty. Książeczka też bardzo ciekawa. Niby bazgrołki, a jednak nie do końca. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń